W pierwszej lidze piłkarzy ręcznych zwycięstwo Kospelu Gwardii Koszalin w pierwszym spotkaniu w tym roku we własnej hali. Koszalinianie pokonali Tytanów Wejherowo 38:37.
Gdy po kwadransie gry Gwardziści prowadzili sześcioma bramkami, wydawało się, że mecz będzie lekki, łatwy i przyjemny. Takie wrażenie mieli zapewne tez sami zawodnicy, ale — jak pokazały następne minuty — za wcześnie. W końcówce pierwszej połowy gospodarze stracili 5 bramek z rzędu i z pewnego prowadzenia zrobiło się zaledwie jedno trafienie przewagi. Było 20:19.
– Tak się nie gra w piłkę ręczną, tym bardziej że mieliśmy wszystko po swojej stronie i głowy nie zafunkcjonowały, tak że nie jestem zadowolony. Musimy teraz mocno popracować nad tym, co się dziś zdarzyło – skomentował trener Kospelu Gwardii Koszalin Piotr Stasiuk.
Po zmianie stron wcale nie było lepiej. Wprawdzie koszalinianie dość szybko uciekli rywalom na 4 bramki, ale szybko tę przewagę roztrwonili. Skończyło się szczęśliwie, 38:37, ale kibice do ostatniej sekundy drżeli o wynik.
– Mogło to wynikać z błędów w obronie. Trener nam mówił, żebyśmy zagęścili grę w obronie, w środku pola, ale tego nie robiliśmy no i właśnie dlatego mecz jest na styku i jedną bramką wygraliśmy – ocenia Bartosz Laska, zawodnik Kospelu Gwardii Koszalin.
To zwycięstwo pozwoliło Gwardzistom utrzymać pozycję wicelidera pierwszoligowych rozgrywek. Za tydzień podejmą SMS Kwidzyn.