Po dwóch porażkach ligowej i pucharowej szczypiorniści Kospelu Gwardii Koszalin chcieli polepszyć sobie i swoim kibicom humory. Na ich drodze stanął MKS Grudziądz i zapewne drużyna z kujawsko-pomorskiego będzie chciała o sobotni meczu jak najszybciej zapomnieć. Od pierwszych minut spotkania uwidoczniła się przewaga gospodarzy, którzy po bardzo dobrej grze w obronie wyprowadzali skuteczne ataki. Motorem napędowym wielu ataków był… bramkarz. Damian Zwierz bardzo dobrze radził sobie między słupkami i nie miało dla niego znaczenia, czy rywale kończą akcję pozycyjną, kontrę, czy też próbują sił z rzutu karnego. Zespół koszaliński całkowicie zdominował wydarzenia na parkiecie i już po 11. minutach było 8:1 dla Kospelu Gwardii. Zespół z Grudziądza nie miał zbyt wielu argumentów by przeciwstawić się gospodarzom, zresztą jak przyznał po meczu Paweł Kruszewski, wszelkie założenia poczynione na mecz w Koszalinie nie zostały zrealizowane.
Grudziądzanie przyjechali do Koszalina z dwójką zawodników, którzy należą do najskuteczniejszych w całej lidze, jednak na parkiecie gospodarze skutecznie ograniczyli grę zarówno Pawła Kruszewskiego, jak i Sebastiana Rumniaka. Do przerwy Gwardia prowadziła już 17:7, a dużą w tym zasługę miał właśnie bramkarz koszaliński Damian Zwierz.
Zresztą jego zmiennik Krystian Matusiak, również spisywał się dobrze, w końcówce pierwszej połowy wszedł do gry na rzut karny oddawany już po czasie i podobnie jak jego kolega z drużyny okazał się zaporą nie do przejścia. Piotr Stasiuk, szkoleniowiec zespołu koszalińskiego, chwalił swoich podopiecznych za to, odbudowali się po ostatnich niepowodzeniach.
Ostatecznie Kospel Gwardia wygrała 32:20, za tydzień natomiast gwardziści wybierają się na mecz do Sparty Oborniki. W sobotnim meczu najwięcej bramek dla Kospelu Gwardii zdobyli Maksim Kruczkow 8 i Mikoła Maliarewicz 5, dla zespołu z Grudziądza Paweł Kruszewski zdobył 7 bramek